środa, 9 lipca 2014

Niedziela dla włosów

Jako, że moje włosy już dawno nie miały swojego dnia i porządnej pielęgnacji, wczoraj postanowiłam w końcu o nie zadbać. Naolejowałam je moją ulubioną mieszanką (opartą na oleju kokosowym) na hydrolat różany i zostawiłam tak na około 30 min. Potem ukręciłam maskę, która zawierała chyba wszystko co wpadło mi w rękę ;) Do bazy z ukochanej Naturii i Ziaji (o której wkrótce więcej) dodałam mniej więcej równe ilości kakao, bardzo gęstej śmietany 80%, brahmi, trochę spiruliny, parę kropel olejku z nasion bawełny i rycynowego, a także honeyquat. Jak widać - poszalałam :) Nałożyłam to wszystko na olej i schowałam pod czepkiem i ręcznikiem. Całość nieco podgrzałam suszarką. 



Po około 30 min, zdjęłam ręcznik, a na twarz nałożyłam maseczkę z spiruliny, zeolitu i kaolinu (rozrobionych w wodzie różanej). Po 10 minutach zmyłam maseczkę, wypłukałam maskę, włosy umyłam szamponem Alterry z papają (przepiękny zapach!) i nałożyłam na nie bananową odżywkę TBS. Włosy schły same, bardzo szybko, ze względu na duszną pogodę. Po wyschnięciu były gładkie, bardzo dobrze odżywione. Lekko dociążone - akurat tyle ile trzeba. Końce zabezpieczyłam olejkiem (o nim też więcej niebawem). 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz