sobota, 14 czerwca 2014

Reebok Woman Fitness Camp

8 czerwca wybrałam się do Warszawy, żeby wraz z koleżanką wziąć udział w Reebok Woman Fitness Camp - chyba największym wydarzeniu sportowym w jakim do tej pory brałam udział. Zapowiadało się bardzo ciekawie: 3 strefy, niezliczona ilość treningów i strefa odpoczynku. No i jak korzystna cena ! Za cały dzień + pakiet startowy jedynie 59 zł. Piszę jedynie, bo opłaty za udział w biegu, czy tak popularne treningi z Ewą Chodakowską są znacznie droższe.
Z samego rana dojechałyśmy na miejsce, tak żeby spokojnie odebrać pakiet startowy, zostawić nasze rzeczy w szatni i zorientować się gdzie co jest. Standardowo coś musiało pójść niezgodnie z planem - zapomniałyśmy wydrukować biletów. Ale nie było to żadnym problemem. Pan na bramce zeskanował kody z naszych telefonów i dostałyśmy torby z upominkami (napój powerade, frisbee, golarkę Venus, płatki kukurydziane, mini-kanapeczki Wasa, koszulkę Reebok, zieloną herbatę, wejściówkę do klubu Pure). Na miejscu znajdowały się 2 namioty (strefa 1 i 2) i scena główna, za która na początku wzięłam większy namiot. Po zostawieniu rzeczy w szatni rozdzieliłyśmy się - w końcu każda z nas chciała spróbować czegoś innego. Ja spędziłam większość czasu w strefie 2, koleżanka w 1. Od razu zauważyłam, że w każdej strefie jest stoisko Kropli Beskidu i można napić się wody. Jedynym minusem było to, że wodę można było zabrać tylko w kubeczkach (ale bez ograniczenia ilości) lub przelać sobie z kubeczków do butelki, nie można było otrzymać całej butelki.

Moje wrażenia z treningów...

SH'BAM - nie udało mi się na niego dotrzeć, bo jak mówiłam, pomyliłam strefę 2 z sceną główną. Ale muzyka brzmiała obiecująco :)

Reebok Final Cuts - bardzo fajny trening, bazujący na ruchach z życia codziennego, z użyciem tubingu. Nie jest to intensywne cardio, a jednak nieco się zmęczyłam. Ale zupełnie mi to nie przeszkadzało dzięki energii jaka płynęła od prowadzących.

BODYCOMBAT - dość energiczne cardio inspirowane sztukami walki. Niestety, ze względu na prażące słońce i temperaturę wytrzymałam 10 min. Nie mam jeszcze wystarczającej kondycji, żeby wytrzymać tak intensywne ćwiczenia przy wysokiej temperaturze. Z cienia, popijając wodę przyglądałam się reszcie treningu i chętnie jeszcze raz go wypróbuje.

Reebok Circuit Training - pierwszy trening, na który wybrałyśmy się razem :) Dynamiczny, pozwalał poczuć mięśnie. Bardzo podobał mi się pomysł prowadzących aby w każdym obwodzie wykonywać 1 ćwiczenie w parach.

Reebok Stretching - nie bardzo wiem co napisać na jego temat. Po prostu normalny trening stretchingowy. Przyjemny, pozwalający się relaksować.

Reebok Yoga - prawdziwy relaks. Dodatkowo rozciągnęłam się po Stretchingu. Rozluźniła mnie zarówno fizycznie jak i psychicznie - nawet nie zauważyłam kiedy minęło pół godziny.



W przerwie pomiędzy treningami trafiłyśmy na stoisko produktów GOOD HEMP. To koktajle, mleko i coś w rodzaju płatków z konopi brytyjskich. Za 15 zł wypiłyśmy szejka proteinowego (10zł bez szejkera). Przed wyjściem zakupiłam u nich proszek proteinowy i jedno mleko (w promocyjnej cenie :) ). Jestem z nich bardzo zadowolona. Idealnie wkomponowują się w moją wegetariańską dietę.

Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem organizacji całej imprezy. Uczestniczek było chyba sporo ponad 2 tys, a pomimo to wszystko sprawnie działało. Toalety były czyste i nie było do nich kolejek, treningi odbywały się ze sprzętem, którego wystarczało dla około 90% zainteresowanych. Atmosfera była przyjazna. Jeśli tylko będzie kolejna edycja z radością się na nią wybiorę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz